środa, 31 października 2012

targi staroci zaliczone i nieco świąt :)

Nie powiem kto mnie zaraził, nie powiem...
ale byłam, wyciągnęłam Królika na spacer i Mamika i...
umarłam z zachwytu i szczęścia i porażenia cenami :P
za dużo nie kupiłam bo za duży wybór był, ja jak ten osiołek z wierszyka, a to co mi naprawdę weszło w oko ceny miało nieco zaporowe :(
ale nic to, impreza w świętym mieście cykliczna, więc za niedługo się okutam cieplutko, progeniturę zostawię tatusiowi progenitury i poturlam się z dreszczem szczęścia w sercu na poszukiwania skarbów...
Ale żeby nie było, że nic nie kupiłam, to kupiłam.
A co.
Klatkę dla ptaszków kupiłam
(podejrzewam, że ze starociami ma niewiele wspólnego, ale ładniutka była i pewne plany względem niej miałam, znaczy się aranżacja świąteczna miała być, ale Królik wyhaczył łup i zakomunikował "o tu! ja mam! JA JA JA!!!ćwićwi hapsiu!!!!" - w luźnym tłumaczeniu - o! ładne!! nie łudź się matka, to moje!!! ptaszek będzie tu spał!!! MÓJ PTASZEK!!!)





o! a "zaraza" przyszła stąd:
http://vintageroseretro.blogspot.com


a teraz zaczynam sezon świąteczny :)







kolory nieco przekłamane, bo zdjęcia robione przy kompletnie zachmurzonym niebie... nawet edytor zdjęć nie dał rady ;)

za to teraz mam nowy nałóg...
granny squares mnie wsysło...
wsysło i koniec
siedzę i dłubię :)
a kartki leżą niedokończone...
ale szydełko ma przewagę nad "papierową" robotą - mogę spokojnie dłubać przy Króliku, włóczka jej tak nie ciągnie jak papiery...

czwartek, 18 października 2012

ślubnie nieco nietradycyjnie...

ale gdzieś mi biel zbrzydła, spaskudziła się i znudziła... więc kartkę wymodziłam na ciemno...
czekoladowo, nastrojowo, wieczorowo ;)




a teraz siedzę i po cichutku popadam w marazm, lebenschmertz mnie ogarnia i ogólna niechęć...
podgoniłam z kartkami świątecznym, zrobiłam małą kupeczkę "na gotowo", drugą kupeczkę podszykowałam jako kolorowe bazy, gdzie sama przyjemność mi została i nie mam chęci i czasy wykończyć...
takie październikowe nastroje herbaciano-kocykowe mi się przyplątały...
jedynie dłubanie na szydełku mi idzie względnie (bo kocyk mu nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie, kocyk i szydełko to duet zgrany) i kolejne gwiazdki choinkowe się dłubią...
i w tym roku choinka bedzie bielsza i gwiezdniejsza ;)
na pierwszym planie Królik rozpracowujący z zacięciem mamine gwiazdeczki :P

wtorek, 9 października 2012

Chrzciny Franka

specjalnie dłubana kartelucha dla chrześniaka mojego brata, słodkiego, przytulastego, osobiście przez ciotkę papiórkową wymiętoszonego, wynoszonego i wypieściuchanego Franka :) 6 kilo słodyczy z płucami godnymi najlepszych śpiewaków operowych i uchwytem łapnym jak pudzian :P
Dłubana  na wariata, po nocach, w tempie ekspresowym (bo trzy dni dla papiórkowej to tempo kosmiczne...), ale wyszła... dawca i biorca kartki zadowoleni, a to najważniejsze :)
TADAM!
napis zembossingowany, ale nie udało mi się uchwycić na zdjęciu jak slicznie błyszczy i się uwypukla...


 a to podgląd na kieszonkę z "tagiem" do zapakowania krzyżyka:

środa, 12 września 2012

pożegnania nadszedł czas

czyli exploding box po papiórkowemu...

wydłubane powolutku dla szczęśliwej emerytki z którą miałam autentyczną i nieukrywaną przyjemność przepracować (ranyboskie!!!!to ja aż TYLE lat się męczę w kołchozie???) 13 lat...


z moich ulubionych ostatnimi czasy papierów lemonadestamps "grandma's attic", z własnoręcznie kręconymi kwiatuchami (polecam - jeden odcinek dextera, jeden odcinek CSI LV, flaszka desperadosa (no może dwie...) i kwiatuchy same się kręcą :P)






nie zwracać uwagi na tło, to artystyczny biurowy nieład kołchozowy...




a to kwiatuchy z których jestem niemożebnie dumna, więc was pokatuję ich zdjęciami:





wtorek, 11 września 2012

ja jak zwykle o słodkosciach ;)

no łasuch jestem i co na to poradze, a na dodatek kusza dziewczyny słodkościami az miło ;)


Magiczna Kartka też kusi i to straszliwie...



a tu linka do słodkości (może nie tak ładna, ale mnie przerasta blogger w kwestii technicznej...)
http://magicznakartka.blogspot.com/2012/09/rozdajemy.html


poniedziałek, 10 września 2012

punkt G...

u kobiety jak powszechnie wiadomo znajduje się na końcy wyrazu SHOPPING :P
więc dla zaspokojenia choćby części potrzeby leccie dziewczyny do UHKGallery bo cudne nowe papiórzyska są :) 3 piekne kolekcje....i na dodatek rozdają je!!!
a jak!
http://uhkgallery.blogspot.com/

a na dodatek u Zussski obie trzy kolekcje sa do wysmakowania :)
linka na pasku bocznym

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

ważne!!! nawet bardzo...

blog nówka funkiel niemal nie śmigany i odwiedzających za wiele nie ma, ale jeśli tu zajzysz, przeczytaj proszę i puść w obieg dalej...
zapewne większość blogowej braci zna Laurkę i jej mamę i ich zmaganie z cięzką chorobą...
więc odpowiadając na apel mamy Laurki wklejam linkę do apelu otwartego:

http://www.kochamylaure.pl/w-mojej-glowie/2012-06-20-apel-otwarty-do-mnistra-michala-boni/


a oto sam apel:
19.06.2012

Małgorzata Klemczak

XXXXXXXXXXXXX

XXXXXXXXXXXXX



Emilia Wilgosz

XXXXXXXXXXXXX

XXXXXXXXXXXXX



Do Pana Ministra Michała Boni

Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji

ul. Stefana Batorego 5
02-591 Warszawa





A P E L W S P R A W I E NOWELIZACJI USTAWY O Z BIÓRKACH PUBLICZNYCH

z dnia 15 marca 1933 r.



Szanowny Panie Ministrze!

W imieniu swoim oraz tysięcy obywateli naszego kraju, których poparcie uzyskaliśmy, kierujemy do Pana apel o podjęcie czynności, zmierzających do właściwej regulacji Ustawy o zbiórkach publicznych z dnia 15 marca 1933 r.

Ta archaiczna Ustawa, regulująca zasady prowadzenia zbiórek publicznych na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, jest w dużej mierze niedostosowana do współczesnych potrzeb społeczeństwa oraz do współczesnych osiągnięć technologicznych. Powoduje to chaos i dezorientację w społeczeństwie, które nie rozumie pojęć dyktowanych tym aktem prawnym. Coraz bardziej rośnie oburzenie społeczne wobec bierności rządzących naszym krajem w obszarze tak ważnym dla podmiotów fizycznych, jak i prawnych.

W naszej opinii przestarzała Ustawa o zbiórkach publicznych nie tylko jest niedostosowana do współczesnych realiów, ale także obrazuje brak kompatybilności w interpretacji wobec Rozporządzeń, pisanych w odniesieniu do aktu zasadniczego wyższej rangi. Przez okres prawie 80 lat kolejni parlamentarzyści, którym daliśmy swoje poparcie w drodze wyborów, nie dostrzegali konieczności zmian tych przepisów – mimo postępu cywilizacji oraz rozwoju technologicznego. Natomiast we współczesnym świecie osiągnięcia technologiczne, w tym Internet, stanowią integralną część życia każdego z nas, a Polacy mają pełne prawo do korzystania z tych dobrodziejstw.

Mamy wiedzę, że w chwili obecnej nadzór i koordynację nad nowelizacją Ustawy o zbiórkach publicznych przejmie z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji, które podlega Panu Ministrowi. Posiadamy też informację, że została już przez Pana Ministra zaproponowana poprawka do tejże ustawy, jednakże w naszej opinii zaproponowane przez Pana zmiany nie są korzystne dla Polaków.

Panie Ministrze,

Przepisy zawarte w Ustawie o zbiórkach publicznych z 1933 r. skonstruowane w systemie panującym w tamtych latach nie mają prawa bytu w odniesieniu do okresu współczesnego. Parlamentarzyści uchwalając Ustawę dostosowali zapisy w niej zawarte do potrzeb społeczeństwa żyjącego w latach trzydziestych. Panowały wówczas zupełnie inne warunki, panował inny system.

Oceniając tok rozumowania polityków w 1933 r. przez pryzmat wydarzeń historycznych, władza wówczas asekurowała się utrzymując pełną kontrolę nad społeczeństwem, które to mogłoby pozyskiwać swobodnie środki na dalsze finansowanie organizacji prowadzących konspiracyjne działania do walki z panującym wówczas systemem. Celem przepisów zawartych w Ustawie było zapobieganie w pozyskiwaniu środków, które odpowiednio zagospodarowane wzmacniałyby środowiska osób prowadzących walkę polityczną.

W okresie powojennym, w ustroju socjalistycznym, ten zapis nadal funkcjonował w celu dalszego utrzymywania kontroli państwa nad prowadzeniem zbiórek publicznych, które to mogłyby posłużyć do walki z systemem.

Dnia 4 czerwca 1989 roku nastał przełom w naszym kraju, rodziła się demokracja, a my ogłosiliśmy całemu światu stan odzyskania wolności i początek w Polsce demokratycznego ustroju. Od tej wymownej daty zmieniał się obraz Europy, a Polacy szczycili się sukcesem, jako naród będący prekursorem zmian na lepsze.

Demokracja, to ustrój polityczny, w którym źródło władzy stanowi wola większości obywateli. Obywatele w wolnych wyborach dali Wam mandat zaufania wierząc, iż koordynacja życia w kraju będzie kierunkowana z korzyścią dla ludzi, a nie przeciwko nim. Za państwa stricte demokratyczne uznawane być mogą tylko te, których ustrój opiera się formalnie i realnie na wielu podpunktach, w tym: instytucjonalnej ochronie praw obywatelskich – wyrażającej się w stwarzaniu formalnych zabezpieczeń obywateli przed nadmierną i nieuzasadnioną ingerencją władzy w ich sprawy. W tym miejscu zadajemy pytanie, czy wobec Projektu opracowanego w Pana Ministerstwie w zakresie zmian w zapisach Ustawy z 1933 r. swoboda obywatelska zostaje utrzymana, czy też może ograniczona, a ingerencja władzy w sprawy funkcjonowania obywateli poszerzona?

Wobec projektu propozycji nowelizacji Ustawy o zbiórkach publicznych, nad którą pracuje podległe Panu Ministerstwo, nasuwa się jeden wniosek; Projekt nowelizacji zaproponowany przez Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji całkowicie ograniczy swobodę obywatelską, a ingerencja władzy rozszerza się w zakresie kontroli nad podmiotami fizycznymi i prawnymi w wielu obszarach. Nie rozumiemy, nie akceptujemy i nie wyrażamy zgody na proponowane poprawki, które zablokują całkowicie inicjatywy obywateli, zablokują działalność dobroczynną Polaków, którzy przecież chcą podejmować te działania nie kolidując z przepisami prawa.

Na stronie Internetowej Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji w dniu 13 czerwca 2012 r. pojawiła się informacja: http://mac.gov.pl/dzialania/zbiorki-publiczne-nowoczesniejsze-wnosimy-poprawke-do-ustawy/, którą w części tu zacytujemy, cyt.:

„Jest nadzieja, że już wkrótce zbiórki publiczne będzie można przeprowadzać jednym kliknięciem albo esemesem – umożliwiającą to poprawkę wniósł do sejmowej podkomisji nadzwyczajnej, która rozpatruje rządowy projekt ustawy o zmianie ustawy o działach administracji rządowej oraz niektórych innych ustaw minister administracji i cyfryzacji Michał Boni”(..)

W art. 1 mowa tam o „zbieraniu ofiar w gotówce lub naturze”. W poprawce proponujemy, by „gotówkę” zastąpić przez „środki pieniężne”. W artykule 5., który mówi o tym, że odpowiednie rozporządzenie będzie regulować sposoby przeprowadzenia zbiórek i zakres kontroli nad nimi, dodane zostało sformułowanie o różnorodności form przekazywania ofiar „z wykorzystaniem instrumentów płatniczych”. Proponujemy ponadto, by dodać sformułowanie o zapewnieniu „przejrzystości i jawności prowadzonych zbiórek publicznych”.

Nowelizacja ustawy o działach administracji rządowej oraz niektórych innych ustaw przekaże nadzór nad prowadzeniem zbiórek publicznych z gestii MSW ministrowi właściwemu do spraw administracji publicznej, czyli obecnie szefowi MAC.

Poniżej pełna treść poprawki:

W ustawie z dnia 15 marca 1933 r. o zbiórkach publicznych (Dz. U. Nr 22, poz. 162, z późn. zm. x)) wprowadza się następujące zmiany:

1) art. 1 otrzymuje brzmienie:

„Art. 1. Wszelkie publiczne zbieranie ofiar w środkach pieniężnych lub naturze na pewien z góry określony cel wymaga uprzedniego pozwolenia władzy.”

2) art. 5 otrzymuje brzmienie:

„Art. 5. Minister właściwy do spraw administracji publicznej określi, w drodze rozporządzenia, sposoby przeprowadzania zbiórek publicznych i zakres kontroli nad ich przeprowadzaniem, uwzględniając zwłaszcza potrzebę zapewnienia odpowiedniego bezpieczeństwa zbieranych ofiar oraz zróżnicowanie form przekazywania ofiar, w tym z wykorzystaniem instrumentów płatniczych. Rozporządzenie określi w szczególności formy prowadzenia zbiórek publicznych, miejsca ich prowadzenia, niezbędne dane, jakie powinien zawierać plan przeprowadzania zbiórki, sposoby sporządzania dokumentacji dotyczącej przebiegu akcji zbiórkowej, wymogi, jakim powinna odpowiadać legitymacja osoby przeprowadzającej zbiórkę publiczną, oraz niezbędne informacje, jakie powinno zawierać publiczne ogłoszenie wyników zbiórki uwzględniając zapewnienie przejrzystości i jawności prowadzonych zbiórek publicznych.”

Panie Ministrze,

Ustawa o zbiórkach publicznych, której dotyczy poprawka, została uchwalona dnia 15 marca 1933 roku, kiedy nowoczesne instrumenty płatnicze były jeszcze futurologicznym marzeniem, dlatego w dzisiejszych czasach ten akt prawny zamiast ułatwiać obywatelom życie, jedynie wprowadza dezorientację. Natomiast zaproponowane przez Pana zmiany do tej ustawy w naszym odczuciu nie tylko nie pomogą rozwiązać problemu, ale jeszcze pogorszą ten stan rzeczy i jeszcze mocniej utrudnią życie przeciętnym obywatelom.

Treść zapisu Projektu jest kompromitacją, która nigdy w wolnym demokratycznym kraju nie powinna się zdarzyć. Jesteśmy Narodem rozumnym, bardzo szybko oceniliśmy dość sprytny manewr w grze słów. Zmiana dotyczy zapisu „ofiary w gotówce lub naturze” na: „różnorodności form przekazywania ofiar z wykorzystaniem instrumentów płatniczych”. Tym samym wchodzicie państwo w obszar przelewów bezgotówkowych, środków z konta na konto. Dalsza treść zapisu kierunkuje, iż każda forma dobroczynności będzie wymagała zezwolenia administracji państwowej, ściślej Ministerstwa, którym obecnie Pan przewodzi. Ten pomysł jest nie tylko absurdalny, lecz wręcz skandaliczny.

Idąc Pana tokiem myślenia – jedno kliknięcie, jeden SMS wysłany w celu dobroczynnym wystarczy do kwalifikacji działania jako zbiórki publicznej. Każde kliknięcie, każdy sms będzie rozliczany przez państwo, bowiem klikać i słać sms będą mogły tylko osoby posiadające zgodę na zbiórkę publiczną.

Po przedstawieniu zaproponowanej przez Pana poprawki do ustawy wiele podmiotów fizycznych i prawnych, w tym Fundacje prowadzące działalność charytatywną, zadają sobie pytania, na które nie znajdują odpowiedzi… My, przeciętni obywatele, również sobie te pytania zadajemy.

Zaproponowana przez Pana poprawka do ustawy najbardziej uderza w osoby potrzebujące, w tym osoby niepełnosprawne i przewlekle chore, jak i w darczyńców oraz Fundacje, które już mają zgodę na przeprowadzanie zbiórek. Fundacje poszukują bowiem darczyńców i często do nich docierają, ponieważ finansowanie i funkcjonowanie Fundacji jest w olbrzymiej części uzależnione od hojności dobrowolnych darczyńców. Państwo Polskie natomiast chce ograniczyć i te działania, bowiem na każdą swoją kolejną potrzebą Fundacje będą musiały prosić Ministerstwo o zgodę.

Piszemy ten apel w imieniu środowisk osób najbardziej dotkniętych przez los – chorych, słabych, niepełnosprawnych, o których decydenci zupełnie zapomnieli. Piszemy też w imieniu ludzi, którzy mają swoje nowatorskie pomysły i pragną je wdrożyć (na przykład twórców, artystów, przedsiębiorców), a Państwo Polskie chce im uniemożliwić finansowanie ich projektów. Od czasu zaproponowania przez Pana poprawki do Ustawy o zbiórkach publicznych, łączy się w proteście wiele rozmaitych środowisk. Przy pomocy środków masowego przekazu – Internetu oraz mediów – środowiska te koordynują się w celu szerzenia rozwoju kultury, sztuki, przedsiębiorczości, innowacyjności oraz dobroczynności w stosunku do osób potrzebujących. Dobroczynność jest wspaniałą społeczną ideą, która ma zastosowanie na wszystkich kontynentach i która śmiało można powiedzieć, świadczy o naszym człowieczeństwie. Natomiast finansowanie społecznościowe zwane popularnie Crowdfunding, pozwala na sondaż oraz wyłanianie wielu wybitnych projektów, które z czasem w określonych środowiskach mogą zostać wdrożone. Zbiórki tego typu rozwijają się prężnie na całym świecie.

Dzięki takim możliwościom twórcze osoby mogą z czasem trafić na rynek z usługą lub produktem, który znajdzie swój popyt, przyczyniając się tym samym do rozwoju przedsiębiorczości i zasileniu budżetu państwa odprowadzanymi podatkami. Niestety, zaproponowany przez Pana Ministra Projekt nowelizacji Ustawy zablokuje całkowicie możliwość wzajemnego wspierania takich projektów przez społeczeństwo z jego własnego kapitału. Postrzegamy ten fakt, jako niepotrzebną i niezgodną z Konstytucją ingerencję Państwa Polskiego w życie jego obywateli. Poprawkę do Ustawy postrzegamy również jago nadmierny nadzór państwa nad wydatkowaniem naszych własnych zasobów materialnych, które pozyskaliśmy swoją pracą.

Przykładów wzajemnego finansowego wspierania się społeczeństwa można podać bardzo wiele. Na przykład ktoś szuka nowych wyzwań w rozwoju kultury, sztuki i potrzebuje pozyskania środków do realizacji własnego marzenia. Ktoś inny pragnie stworzyć innowacyjny produkt lub usługę – w tym celu pozyskuje środki finansowe na sondaż rynku, a później na wdrożenie pomysłu i wprowadzenie go na ten rynek. Ktoś inny, kto ma taką ochotę, może ze swoich osobistych środków finansowych wesprzeć portal internetowy z nowatorskimi pomysłami. Z kolei ktoś inny może zechcieć wesprzeć finansowo ciężko chorego umierającego człowieka, któremu na przykład NFZ odmówił refundacji kosztownego ratującego życie leku… Dlatego w dniu dzisiejszym zadajemy Panu Ministrowi pytanie, jakie są podstawy prawne oraz podstawy moralne, które zabraniają Polakom dobroczynności, czyli wspierania wybranego przez nich celu z ich własnych środków?

Proponowana przez Pana Ministra nowelizacja Ustawy ubezwłasnowolni zwyczajnie ludzi, którzy mają swoje ambicje, marzenia oraz zwykłe ludzkie odruchy serca. Projekt nade wszystko uderza w ludzi najsłabszych z ogromnymi potrzebami – czyli tych ciężko chorych pozyskujących środki finansowe na swoje leczenie i rehabilitację. Warto w tym miejscu zdefiniować poprawnie i rozróżnić pojęcia „apel o pomoc”, a „zbiórka publiczna”. Mamy wrażenie, że zaproponowana przez Pana poprawka do Ustawy ma za zadanie nadinterpretację tych definicji w celu uzyskania kontroli nad datkami dla potrzebujących, co w konsekwencji doprowadzi do tego, że darczyńcy przestaną wspierać osoby potrzebujące.

Panie Ministrze,

Z opinii pozyskanych od rzeszy osób wynika, iż jest Pan jednym z nielicznych Ministrów, wobec których społeczeństwo ma jeszcze zaufanie… Właśnie Pan Minister ma ogromną wiedzę w zakresie potrzeb społeczeństwa. Analizując Pana życie polityczne, to Pan Minister, jako członek „ Solidarności” zabiegał w latach 80. o wolność dla naszego kraju. Uczestniczył Pan w tworzeniu państwa demokratycznego. W latach 90. był Pan Ministrem Pracy i Polityki Socjalnej, Szefem Zespołu Doradców Ministra Pracy i Polityki Społecznej, do 2007 r. doradcą PKPP Lewiatan. Współpracownikiem wielu fundacji polskich i międzynarodowych. W chwili obecnej, to właśnie Pan i Pana współpracownicy macie zadecydować o losie ludzi chorych, będących w potrzebie oraz artystów i twórców. Pytamy, bo nie rozumiemy tych intencji, które absolutnie nie odpowiadają Pana wrażliwości wobec drugiego człowieka: Cóż skłania Pana oraz innych decydentów do przerwania w sposób okrutny określonego łańcucha dobroci, które w społeczeństwie jeszcze całkiem nie ustało? Jaki cel jest w tym, aby państwo inwigilowało życie osób słabych, biednych i bezradnych, oraz aby blokowało finansowanie cennych społecznych inicjatyw i rozwój nowatorskich przedsięwzięć?

Jako matka i babcia niepełnosprawnych dzieci znamy doskonale z autopsji problem walki o zdrowie bliskiej ciężko chorej osoby, a także znamy problem pozyskiwania środków finansowych na zabezpieczenia leczenia naszych dzieci. Zapewniamy Pana, że życie staje się niezwykle trudne w chwili, kiedy członka rodziny nagle pogrąży ciężka choroba. W tym momencie rozpoczyna się heroiczna walka o dziecko – walka rodziców, dziadków, innych członków rodziny, przyjaciół a nawet całkiem obcych ludzi. Jest to walka o życie, które powinno być przecież dla wszystkich jedną z najwyższych wartości.

Nie jest Pan wprawdzie odpowiedzialny za Resort Służby Zdrowia, chociaż zapewne jego stan krytyczny jest Panu dobrze znany. Obywatel oczekuje pokornie na wizyty u specjalistów, niekiedy przez wiele miesięcy, bowiem NFZ reglamentuje pacjentom dostęp do pomocy medycznej. Pozostaje jedna opcja, leczenie w gabinetach prywatnych. Zrozumiałym jest fakt, iż każdy będzie szukał ratunku, kiedy w grę wchodzi zdrowie i życie drugiego człowieka. Pełen obraz dramatu obrazuje właśnie Internet, w którym aż roi się od stron internetowych niepełnosprawnych ludzi, którzy w swym dramacie błagają społeczeństwo o pomoc. Tysiące blogów, w treści których chorzy ludzie opisują przebieg choroby, proces leczenia, trwanie w trudzie dnia codziennego, walkę o byt, o własne istnienie… My również prowadzimy takie blogi – ponieważ jest to jedyna szansa za uzyskanie pomocy dla naszych potrzebujących członków rodzin, ukochanej córki i ukochanego wnuka.

W imieniu wszystkich niepełnosprawnych Polaków Prosimy Pana i Pana pracowników – przeczytajcie choć jeden blog internetowy traktujący o losach ciężko chorych ludzi, o tych wielkich ludzkich dramatach, których na co dzień nawet nie zauważacie. Proszę, spójrzcie na uśmiechnięte twarze dzieci – niestety często brutalnie zniekształconych w wyniku ciężkiej choroby. To jest dla Was inny świat, a my jesteśmy dla Was ludźmi innej kategorii – choć przecież wszyscy jesteśmy obywatelami tego samego kraju. My, zmęczeni trudem opieki nad chorymi oraz zubożeni finansowo w wyniku wysokich kosztów leczenia, zwyczajnie w świecie na swoich blogach prosimy o wsparcie, wskazując realne potrzeby niepełnosprawnych osób, aby ulżyć im w cierpieniu. A społeczeństwo odpowiada na te apele okazując nam swoją dobroczynność – ktoś odda potrzebującej osobie używany wózek inwalidzki, ktoś inny przeleje na konto potrzebującej osoby jakąś kwotę pieniędzy, aby mogła ona spożytkować ją na zaspokojenie swoich nietypowych potrzeb. W Polsce funkcjonuje wiele stron internetowych oraz portali społecznościowych, na których ludzie o wielkich sercach społecznie angażują się w pomoc słabszym – takie strony i portale funkcjonują na całym świecie.

Panie Ministrze,

Chciałybyśmy, aby miał Pan świadomość, że od dobroczynności Polaków często zależy życie i zdrowie niepełnosprawnych ludzi. W chwili obecnej pomoc ze strony państwa jest skandalicznie niska – to jedynie głodowy zasiłek w wysokości około 600 złotych miesięcznie i to przysługujący wyłącznie w przypadku, kiedy któryś z rodziców zrezygnuje z pracy zawodowej w celu sprawowania opieki nad niepełnosprawnym dzieckiem. Taki rodzić musi schować do szuflady dyplom i pogrzebać na zawsze marzenia o rozwoju zawodowym, a następnie spróbować jakimś cudem utrzymać rodzinę za te nędzne 600 zł. Natomiast w przypadku, kiedy rodzice zdecydują się nadal pracować zawodowo, Państwo Polskie wspiera ich w opiece nad niepełnosprawnym dzieckiem dając jedynie dodatek w wysokości zaledwie 150 złotych!!! Ta kwota nie starcza nie tylko na leczenie, ale nawet nie starcza na higienę niepełnosprawnej osoby. Leki, rehabilitacje, terapie, diagnozy, wizyty u specjalistów – wobec niewydolnego systemu opieki zdrowotnej, niestety wiele kosztów musimy pokrywać z własnych środków finansowych, w tym koszty prywatnego leczenia i zakupu niezbędnych niepełnosprawnemu akcesoriów.

Pytamy, bo nie rozumiemy, jak mamy żyć w systemie, który w żaden sposób nas nie wspomaga, a ponadto jeszcze nie pozwala, aby inni ludzie nas wspomagali? Choroba, zwłaszcza przewlekła bądź nieuleczalna, to zwiększenie potrzeb rodziny w niewyobrażalnej skali. Tych potrzeb nie pokrywa budżet państwa, dlatego wspierają nas rodziny i przyjaciele, którzy sami dobrowolnie ubożeją, aby pomóc niepełnosprawnym potrzebującym ludziom.

Osoby niepełnosprawne w większości są podopiecznymi rozmaitych Fundacji, w których mają swoje subkonta (jeszcze, bo powstał pomysł, aby i one zostały zlikwidowane). Subkonta zasilają darczyńcy w postaci przekazania 1% podatku lub sponsorzy na zasadzie dobrowolnych wpłat. O tych darczyńców (najczęściej przedsiębiorców) zabiega rodzina chorego, która musi rozpowszechnić informację o istnieniu subkonta, aby uzyskać na nie wpłaty. Potrzebujących w kraju jest ogromna ilość, nie każdy ma możliwość dotrzeć do kolejnych darczyńców w sytuacji, gdy dostępni w jego gronie darczyńcy już objęli swoim patronatem jakiegoś innego potrzebującego. Bywa, że na subkonto chorego człowieka wpłynie 600, 1000 złotych w skali roku. Środki pozyskiwane w ten sposób są oczywiście niewystarczające i nie pokrywają wszystkich potrzeb niepełnosprawnego. W dodatku rygorystyczne zasady działania wielu fundacji nie pozwalają na pokrycie wszystkich potrzeb osób chorych – wiele kosztów nie jest refundowanych przez Fundacje, nawet jeśli na subkoncie niepełnosprawnego są zgromadzone zasoby finansowe. Jedyną możliwością uzyskania pomocy jest w takiej sytuacji zwykła prośba do ludzi o dary w naturze lub wpłaty na prywatne konto niepełnosprawnego. Taka forma dobroczynności Polaków przyczyniła się już niejednokrotnie do udzielenia wymiernej pomocy osobom potrzebującym.

Co wówczas, gdy nie ma już pieniędzy na subkoncie Fundacji lub nie można w jakimś zakresie z nich skorzystać, a potrzeby niepełnosprawnego z dnia na dzień rosną? Którędy iść i do jakich drzwi zapukać? Czy wszyscy niepełnosprawni na raz mają wystąpić w tej sytuacji do Ministerstwa o zgodę na zbiórkę publiczną? A jeśli następnego dnia powstanie u chorego człowieka nowa potrzeba wynikająca z choroby, to czy ma on znów występować o zgodę na kolejną zbiórkę publiczną? Jaki będzie czas oczekiwania na zgodę Ministra i ile czasu stracą opiekunowie ciężko chorych ludzi na załatwianie wciąż tych samych formalności?

W obliczu ogromu potrzebujących osób, z pewnością czas oczekiwania na ministerialną zgodę będzie bardzo długi, co dla potrzebujących osób może być sprawą życia lub śmierci – dodatkowo opłaty z tym związane, założenie specjalnego konta, dalej stos biurokracji, celem rozliczenia każdego grosza przez rodzica, który czuwa 24 godziny przy łóżku chorego syna czy córki. Niektóre osoby przecież są samotne i w pojedynkę zajmują się niepełnosprawną osoba, w pojedynkę również będą musiały walczyć z biurokratyczną machiną. Ten cykl jest zwyczajnym poniżeniem jednostki, która straci siły już po pierwszym starciu z obciążającymi i czasochłonnymi formalnościami. Jest to również brak szacunku dla polskiego podatnika, który będzie musiał ponieść koszty zatrudnienia kolejnej armii urzędników do obsługi tych wszystkich gigantycznych formalności związanych z wydawaniem masowych zgód na zbiórki publiczne.

Panie Ministrze,

Według Pana przekazu nowelizacja Ustawy ma na celu zapewnienie „przejrzystości i jawności prowadzonych zbiórek publicznych”. Nadzór nad prowadzeniem zbiórek publicznych w każdej formie – dar w naturze, gotówce, w tym z wykorzystaniem instrumentów płatniczych, wobec proponowanego Projektu ma sprawować państwo.

Umieszczenie apelu w Internecie o potrzebach chorego, a następnie wykonanie przez darczyńców przelewu na konto tego chorego bez wątpienia w chwili obecnej jest odczytywane, jako zbiórka publiczna, tym samym zostaje naruszony art. 56 KW. Pozwalamy sobie zamieścić prosty przykład:

Matka siedmiorga dzieci prowadzi blog. Dwoje dzieci jest ciężko chorych. Matka na stronie internetowej napisze: Dzieci w wieku 6,7,9,9,11,13,16 idą do szkoły. Nie mam środków na zakup książek, przyborów, odzieży. Jeżeli masz… przyjmę chętnie. Potrzebuję też środków finansowych na życie – w tym momencie nie mam nawet na chleb i smalec dla moich dzieci”.

Oficjalnie matka zamieściła prośbę o pomoc w naturze oraz pomoc finansową w miejscu publicznym (strona internetowa), wskazała również cel (środki na zakup żywności oraz wyposażenie dzieci do szkoły).

Trzy przesłanki wobec art. 56 KW zostały w tej sytuacji spełnione, a matka podlega karze, ponieważ w sposób czytelny złamała prawo. Zostanie ona poddana osądowi oraz skazana prawomocnym Wyrokiem Sądu. Przypominamy jednak, że Ustawa o zbiórkach publicznych została sformułowana w 1933 roku, kiedy jedynym masowym przekazem było radio i gazeta, a Internet nie istniał nawet w niczyich zamysłach.

W tym miejscu chcemy zadać pytanie, komu powinna służyć Konstytucja – Akt Zasadniczy, na podstawie którego powinno być pisane prawo. Spisane akty prawne w formie Ustaw, Uchwał, Rozporządzeń nie mogą przecież kolidować z Ustawą Zasadniczą. Konstytucja zaś wskazuje obowiązki nałożone przez państwo, które muszą mieć zastosowanie wobec obywateli. Jednym z głównych zadań państwa jest „zapewnienie wolności i praw człowieka i obywatela oraz bezpieczeństwa obywateli”, wyraźnie sformułowanych w obowiązującej Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z 1997 roku (art. 5).

Prawa i wolności objęte rozdziałem II ujęte są w trzech grupach: wolności i prawa osobiste, wolności i prawa polityczne, wolności i prawa ekonomiczne, socjalne i kulturalne.
I tak wśród swobód osobistych Konstytucja wymienia następujące prawa i wolności:

·1) prawo każdego człowieka do ochrony życia (bez odniesienia do drażliwej kwestii „życia poczętego” oraz kary śmierci);

·2) zakaz stosowania tortur, okrutnemu i poniżającego traktowania lub karania, zakaz poddawania eksperymentom naukowym, w tym medycznym, bez zgody zainteresowanej osoby;

·3) prawo do nietykalności osobistej i gwarancja bezpieczeństwa osobistego;

6) prawo do zabezpieczenia społecznego w razie niezdolności do pracy – w zakresie i formach określonych przez ustawy;

·7) prawo do opieki zdrowotnej świadczonej przez publiczną służbę zdrowia – na zasadach określonych ustawą: obowiązek władz publicznych zapewnienie opieki zdrowotnej dzieciom, kobietom ciężarnym, osobom w podeszłym wieku i niepełnosprawnych;

·8) obowiązek państwa zapewnienia prawnej ochrony rodziny i praw dziecka;

Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej z 2 kwietnia 1997 roku, to system następujących zasad i wartości;

- przyjęcie jednostki ludzkiej, pojmowanej, jako byt autonomiczny i indywidualny, za podstawę (podmiot) koncepcji organizacji społeczeństwa,

- uznanie ograniczonego zakresu, w jakim jednostka może być podporządkowana państwu.

Zgodnie z zapisem Konstytucji jednostka – obywatel musi mieć gwarantowane przez państwo utrzymanie następujących zasad:

- zasadę godności,

- zasadę wolności,

- zasadę równości.

Wobec powyższego pytamy, czy Ustawa o zbiórkach publicznych z 1933 r. wraz ze spisanymi Rozporządzeniami obowiązującymi do chwili obecnej, dalej Projekt nowelizacji tejże Ustawy szanuje zasadę równości i wolności oraz godności obywatela? Czy pozwala chronić życie osób chorych pozostawionych pod opieką rodziny? W jaki sposób wpływa na gwarantowaną przez państwo opiekę publicznej służby zdrowia? W jaki sposób gwarantuje nietykalność osobistą i bezpieczeństwo jednostki? W jaki sposób wpływa na ochronę rodziny i prawa dziecka?

Panie Ministrze,

Stanowczo protestujemy przeciwko Ustawie o zbiórkach publicznych oraz zaproponowanej poprawce do tejże ustawy, które to naruszają podstawowe obowiązki państwa w stosunku do obywatela oraz podstawowe prawa obywateli naszego kraju, a w szczególności:

- prawo każdego człowieka do ochrony życia,

- prawo do wolności,

- prawo do godności,

- prawo do nietykalności osobistej i gwarancję bezpieczeństwa osobistego,

- prawo do zabezpieczenia społecznego w razie niezdolności do pracy,

- prawo do prawnej ochrony rodziny i praw dziecka.

Chcemy mieć prawo do dobroczynności, chcemy mieć prawo do wspomagania osób potrzebujących oraz do przyjmowania takiej pomocy, chcemy mieć prawo do finansowania społecznościowego cennych inicjatyw naszych obywateli, chcemy mieć prawo do finansowania projektów twórców, artystów, przedsiębiorców i innych ludzi, których działalność przyczynia się do rozwoju naszego kraju!

Szanowny Panie Ministrze,

Czas na zmiany nastał, czekają na nie obywatele Rzeczypospolitej Polskiej. Apelujemy do Pana, aby Ustawa została jak najszybciej przekształcona w taką formę, aby jej zapisy zostały skonstruowane z myślą o jednostce, a nie przeciwko niej. Podkreślał Pan wielokrotnie, iż chce Pan prowadzić dialog, słuchać potrzeb ludzi. Wierzymy w Pana intencje nadal i liczymy, że dotrzyma Pan słowa. W imieniu rzeszy osób chorych, słabych, biednych oraz tych, którzy chcą nadal godnie żyć i funkcjonować w swoich strukturach przy użyciu Internetu, prosimy Pana o wnikliwą analizę argumentów, które głośno, obrazowo przedstawiamy. Prosimy, aby jasno i czytelnie spisać prawo, które rozgraniczy zbiórki publiczne od apelu o pomoc dla jednostki, bądź środowisk, które nie posiadają osobowości prawnej.

Opcja, którą Pan proponuje, to wyłącznie nałożenie nadmiernych ograniczeń na obywateli oraz rozwój biurokracji (konieczność występowania każdego potrzebującego o zgodę na prowadzenie zbiórki), z którą podobno obecny Rząd walczy. Dlatego nie zgadzamy się na zaproponowaną przez Pana Poprawkę do Ustawy o zbiórkach publicznych.

Prosimy, aby rozgraniczyć w systemie prawa „zbiórkę publiczną” od „apelu osoby potrzebującej”. Prosimy, aby blogi prowadzone dla niepełnosprawnych osób z zaznaczeniem potrzeb tych osób, nie były uznawane za zbiórkę publiczną, ale za apel o dobrowolne darowizny na rzecz jednej osoby, które powinny podlegać regulacjom Ustawy o spadkach i darowiznach.

Absurdem jest na przykład traktowanie jako zbiórki publicznej zbierania środków finansowych na zakup maści na odleżyny dla niepełnosprawnego lub środków na zakup pomocy dydaktycznych potrzebnych do terapii autystycznego dziecka. Prosimy, aby apel o pomoc w naturze, gotówce lub transakcjach bezgotówkowych dla jednej określonej osoby nie traktować, jako zbiórki publicznej, a jako apel, dalej dobrowolną darowiznę, która zgodnie z obowiązującym prawem podlega opodatkowaniu w przypadku przekroczenia kwoty wolnej od podatku. Ten obszar można bardzo prosto zlustrować, ponieważ podlega on kontroli skarbowej.

Prosimy o możliwość publikacji w Internecie, na naszych blogach, osobistych kont bankowych osób potrzebujących, a także numerów subkont w Fundacjach, na które potencjalni darczyńcy mogliby dokonywać dobrowolnych wpłat, a po przekroczeniu limitu kwoty wolnej od podatku nałożyć obowiązek opodatkowania tych wpłat zgodnie z przepisami prawa skarbowego.

Prosimy Pana, Panie Ministrze, o ułatwienie życia ludzi poszkodowanych przez los, których codzienne życie jest już i tak wystarczająco trudne. Możliwość swobodnego poproszenia o datki na określony cel dla pojedynczej osoby ułatwiłaby w znacznym stopniu funkcjonowanie wielu polskich rodzin. Obowiązek opieki nad potrzebującymi i chorymi spoczywa przecież na państwie, a mimo to Państwo Polskie nie gwarantuje tej opieki swoim obywatelom. Jedyną możliwością jest w tej sytuacji korzystanie z dobroczynności Polaków, jednak zaproponowana przez Pana Poprawka do Ustawy tą dobroczynność uniemożliwia. W ten sposób rysuje się błędne, koło, które zbiera kolejne ofiary niespójnego systemu prawnego. W naszym odczuciu tak silne ingerowanie państwa w formy organizowania pomocy osobom słabszym i chorym narusza nie tylko prawo pisane, ale również godzi w prawo moralne.

Panie Ministrze,

Nie wierzymy, że dopatrzy się Pan wykroczenia w stosunku do matki niewidomego dziecka, która publicznie na swojej internetowej stronie poprosi o specjalistyczną klawiaturę umożliwiającą niewidomemu chłopcu komunikowanie się. Nie wierzymy, że sam Pan nie wesprze dziecka, które straciło nogi w wypadku, a będzie apelowało o środki na zakup kosztownej protezy. Nie wierzymy, że przejdzie Pan niewzruszony na widok dziecka z porażeniem mózgowym, którego matka poprosi w Internecie o pomoc na zakup drogich maści przeciwko odleżynom etc., etc…

To są ludzkie dramaty, które dzieją się obok nas, a my – piszące ten list – znamy je z autopsji. Zaproponowany przez Pana Projekt zmiany Ustawy o zbiórkach publicznych, dotkliwie godzi w obywateli, likwiduje w Polsce dobroczynność oraz blokuje wspieranie cennych społecznych inicjatyw. Ustawa z 1933 powstała w czasach, które znamy jedynie z lekcji historii. Teraz żyjemy w innym systemie, z zastosowaniem nowych technologii, z których swobodnie, jako obywatele demokratycznego kraju, pragniemy korzystać. Chcemy żyć godnie, bez kolizji z prawem. dlatego prosimy: debatujcie nad Ustawą o zbiórkach publicznych w sposób mądry, konsultujcie ją społecznie i stwórzcie przepisy, które pomogą nam wszystkim żyć.

W imieniu swoim oraz tysięcy osób, których podpisy w razie potrzeby zbierzemy i prześlemy

Z poważaniem



Małgorzata Klemczak

Babcia dziecka z autyzmem



Emilia Wilgosz

Matka dziecka z chorobą genetyczną Zespołem Haddada


czwartek, 23 sierpnia 2012

sówkowo w dalszym ciągu :)


Królik w ciągu sówkowym nadal tkwi, zaczyna mnie powoli przerażać perspektywa zimy, bo piżamek w sówki na wyrośnięte dwulatki brak :P
za to mamunia staje na wysokości zadania i dłubie ręcznie kolejne sowiszcza... kolejne "must have" to maszyna do szycia... nawet mam upatrzoną, tylko gdzieś stan finansowy rzeczywisty nie daje się zgodzić z przymusem posiadania maszyny :P
ale koniec pierdół i oto w roli głównej mój Króliczek najukochańszy z sowim gangiem


ps. nie ma opcji zrobienia zdjęcia sów indywidualnie, bo Królik sów broni jak niepodległości... gdzie one tam i ona :P

niedziela, 19 sierpnia 2012

kwiatowo :)


a wiecie że nowiutki sklep się ujawnił w sieci? i na dodatek kusi na dzieńdobry słodkościami aż ślinka cieknie....
mniammniam...

linka do candy jak zwykle z boku ;)

środa, 1 sierpnia 2012

urlop mam...

podobno... powoli marzę o powrocie do pracy, żeby wreszcie odpocząć :P
ale nawet wyrwałam nocny kawałek czasu na papierowe dłubańce...
a oto mała zajawka, bo reszta dłubańca dopiero po 1 września, jak trafi w ręce adresata... jakość zdjęcia tzw "beleco", ale robione komórką po 1 w nocy (tak, na dodatek jestem niewyspana jak nigdy w "robocze" dni :P)

poniedziałek, 9 lipca 2012

szmatki ;)

Królik zapadł na sówkomanię... w sówki muszą być piżamki, z sówką trzeba spać, nawet nieszczęsna cukrówka zamelinowana na drzewie sąsiadów jest nazywana "uhuUU".

mamunia swojego Króliczka kocha najbardziej na świecie, więc manię sówkową postanowiła załagodzić (lub pogłębić - szkoły jak zwykle są dwie - falenicka i otwocka :P) ale łatwiej powiedzieć niż wykonać... sówek w sklepach niet... na allegro niet... w ikei podobno bywa, ale jak mamunia się przez ikeę przewinęła, to oczywiście maskotek brakło chwilowo...
więc mamunia udała się po poradę do wujka gógla i znalazła łopatologiczny wykrój na sówkę :)

i TADAM!

nie jest to zapewnie mistrzostwo świata w szyciu, szczególnie, że papiórkowa maszyny do szycia nie posiada i dłubała stwora ręcznie... ale cel osiągnięty, Królik śpi z sówką, biega z sówką, tuli sówkę i ogólnie bardzo szczęśliwy jest :)

środa, 4 lipca 2012

czytelnia ;)

Właśnie dorwałam w moje stęsknione ręce cztery książydła.... ciężko nazwać je książkami, bo gabarytów słusznych są :P
dwie pierwsze to zakupy matrasowe kupione w trakcie trwania dorocznych obchodów drenowania kieszeni perfidnie nazwanych międzynarodowym dniem książki:
Stulecie detektywów i Godzina detektywów Jurgena Thorwalda (zresztą wydane też przez ZNAK :P nawet w innej księgarni "moje" wydawnictwo za mną chodzi)
"Stulecie..." już napoczęte i powolutku czytane... Gratka dla miłośników CSI - za wszystko płacisz kartą, świadomość ile lat a wręcz wieków trzeba było, żeby detektyw Cane po przepuszczeniu skanu fragmentu odciska kciuka mógł z irytującym przechyleniem główki wymruczeć "mam cię ty paskudny kryminalisto, wypaćkałeś paluchami cały dom, podwórko i nawet kota sąsiada"
- bezcenne :P
a trzecie i czwarte to odebrane na dniach książydła z mojego ukochanego ZNAKu:
Zaginione królestwa i Boże igrzyska Normana Davies'a. Leżą sobie grzecznie na półce i czekają lepszych czasów... Leżą i kuszą....
Na królikowe zakupy książkowe mam chwilowy szlaban -książeczki przestają się mieścić w witrynce...a poza tym jak teraz wykupię wszystkie książeczki z listy "must have" to co będę jej kupować w najblizszej pięciolatce??? Z lektur na teraz zostało nam tylko "Miasteczko Mamoko" i "Dawno temu w Mamoko"... hamulec mi się włączył jak do koszyka wpakowałam całą Narnię i Harrego Pottera - przemknęła myśl przez głowę "kobieto, dziecko ma dopiero DWA LATA, za pięć lat będą ładniejsze wydania" :P
Żeby nie było, to "Alicja w krainie czarów" już na nią czeka, podobnie jak "Piotruś Pan"...

poniedziałek, 2 lipca 2012

a w TheScrapCake nowościami powiało :)

Jakoś tak się składa, że jedynie o nowościach i cukierasach pisze... gdzieś czas się skurczył, ogród też swoje dokłada (a własciwie walka z nim), dzieć absorbujący i jak przyjdzie wieczór to ostatnia rzecz o której myślę, to żeby się za dłubaninkę brać... tylko wyciągnąć się na kanapie z książką i kubasem herbaty i spokojnie pół godziny się zrelaksować przed snem...
Ale nie mogłam sobie odpuścić przyjemności nacieszenia oczu nowymi kolekcjami TSC i poukładanie w głowie jakie to cudeńka bym z tych papierów popełniła.... cóż, marzyć rzecz ludzka :P

No i ciężko się oprzeć możliwości udziału w losowaniu cukierasów przepięknych...


środa, 13 czerwca 2012

kto nie lubi słodyczy...?



no co prawda sa tacy, co to ze słodkości to najchętniej śledzie w czosnku, ale w sumie to też jako "słodycz" potraktować można, bo wszak ulubiona potrawa przyjemnością jest ? :P
Ja też słodkości uwielbiam i oprócz tych jadalnych takie blogowe... i dzisiaj mam przyjemność podzielić się z wami możliwością zgarnięcia wspaniałych cukierasów na blogu studio75
u góry widać tylko tylko fragment cukierasów, linka na pasku bocznym, bo jak ładną linkę zrobić jeszcze nie rozgryzłam :P

wtorek, 12 czerwca 2012

Komunijnie i dodatkowo całkiem nie scrapowo :)

Kartka dla pewnej przeuroczej Zuzanny, z okazji wiadomej :)



Kartka wylądowała w pudełeczku, a zawartość pudełeczka niżej:


Maj miesiącem Pierwszych Komunii niezmiennie od lat i jak widać w tym roku to "szaleństwo" nie ominęlo też mnie ;) co prawda to tylko takie małe szaleństewko, bo w białej sukieneczke fefnaście lat temu w ubiegłym wieku na dodatek do kościoła biegłam, a Królik jeszcze za młody ładnych kilka lat, ale też się liczy ;)



A tu coś całkiem nie scrapowego czyli Królikowe spineczki... a i owszem całkowicie niemal handamde :P na zdjęciu z fragmentem osobistej progenitury (całkowicie progenitury uchwycić się nie dało, bo dwulatki mają zamontowany czujnik obiektywu pozwalający ZAWSZE obrócić im się tyłem do robiącego zdjęcie...)




a ze kwiaty i tu i tu to zgłaszam się na kwiatowe wyzwanie do "nastrychowego" bloga :) o!


poniedziałek, 28 maja 2012

czasoprzestrzeń się wygła ;)







wiem, wiem...
Wielkanoc już za nami tak dawno, ze Boże Narodzenie bliżej, ale tak krawiec kraje jak mu materiału staje, a matka pracująca bloguje jak dzieciątko padnie na popołudniową drzemkę i to pod warunkiem, że zbiegnie się to w czasie z dniem wolnym matki :P
się zbiegło i na mój debiut scrapowo-blogowy czas nadszedł
TADAM!!!

czwartek, 24 maja 2012



rzadko coś zaglądam, bo czas gdzies ginie bezpowrotnie i jakoś tak...

ale jak mogłam się nie skusić na cukierasy LEMONADE ...



no same powiedzcie jak??

a najlepiej to same idźcie i w kolejcie się ustawcie :)



dwie są..

obie świetnie wygladają na ekranie monitora, a na żywo podejrzewam, ze jeszcze lepiej...

mnie bardziej do serducha przypadła kolekcja druga...

ale to względy sentymentalne przemawiają, bo jak wiadomo w czasach mojego dzieciństwa latem słońce ładniej świeciło, deszcze były cieplejsze a tęcza bardziej kolorowa :P






czwartek, 29 marca 2012

Mikołajki za nami, mało tego, gwiazdka i choinka też przeleciały jak sen złoty...
Dzieć w nowe książki zaopatrzony, mamunia zresztą też, mało tego, mamunia swoje lektury już zdążyła przeczytać i przetrawić :)
i zadowolona jest z "mikołaja" jak rzadko kiedy.

Więc mamunia pod choinką i poduszką znalazła maleńką kupeczkę książek z tzw strefy eklektycznej, czyli krótko pisząc od sasa do lasa ;)
"Freakonomia" i "Superfreakonomia" były zapakowane w piekny papier...
na dodatek "Profil mordercy" Paula Brittona i "Tajemnice wydarte zmarłym" Emily A.Craig zakupione jak zwykle w moim ukochanym Znaku... ("Trupia farma" czeka cierpliwie w księgarni na dzień matki... choć się ofochałam na wydawnictwo bo jakieś takie okładki jak z powieścidła sensacyjnego dali :/  no nie podoba mi się ubranko książki, nie podoba... wiem, ze zawartość się liczy, ale ubranko też ważne...)
Książki ze skrajnie przeciwległych dziedzin...
Podtytuł Świat od podszewki mówi właściwie wszystko... jeżeli ktoś jest ciekawy dlaczego dealerzy narkotyków mieszkają z mamunią, co jest bardziej niebezpieczne dla dziecka - broń w domu czy basen w ogrodzie i właściwie to dlaczego wybieramy takich a nie innych polityków powinien sięgnąć po te książki :)
Za to sama nie wiem jaki mam stosunek do Profilu mordercy... książka świetna, pokazująca kulisy zawodu profilera policyjnego, dobrze napisana i przetłumaczona, ale przyznam się szczerze, że pierwszy raz trzęsły mi się ręce z przerażenia w trakcie czytania książki... mam za sobą lektury masakrycznych horrorów, gdzie trup sie ściele gęsto i w ohydniasty sposób, ale chyba fantazja pisarska nie jest w stanie przebić rzeczywistego ludzkiego okrucieństwa... W każdym razie rodzicom dzieci z całego serca odradzam lekturę rozdziału o morderstwie Jamesa Bulgera - ja idąc z Kluską do galerii handlowej czy w inne gęsto zaludnione miejsce pacyfikuję ją w wózek lub zapinam w smycz, a od czasu tej lektury staram się niemal nie spuszczać jej z oka... może z czasem mi przejdzie... i wiem jedno - nigdy bym nie chciała, żeby moje dziecko zostało policyjnym profilerem... nigdy i za żadne pieniądze...
Za to książkę o pierwowzorze dr. Bones z serialu "Kości" łykłam jak przegłodzony pelikan - na jedno posiedzenie ;) temat też raczej nie lekki, ale obcowanie z mocno przechodzonymi zwłokami jakoś mniejsze wrażenie na mnie wywarło, bardziej wprawiło w podziw i uwielbienie dla niesamowitego talentu patologów sądowych...


Kluska znalazła mikołajkowo w kapciuszkach dwie aktualnie najukochańsze książeczki o małym misiu:
Gdzie jesteś Mały Misiu
Mały Miś
A pod choinką czekała na nią cała seria Misia Paddingtona dla najmłodszych
Paddington zwiedza miasto, Paddington i spacerek literek, Paddington i świąteczna niespodzianka, Paddington w ogrodzie oraz jakim cudem ten miś w Londynie mieszka?? wraz z samym Misiem :)
Cudna książki o Misiu w płaszczyku i kapeluszu , nieco nieporadnym,  nieco zaskoczonym życiem w wielkim mieście i na dodatek uwielbiającym marmoladę (Znak ma w swojej ofercie mniej obrazkową ale równie świetną wersję przygód Paddingtona dla starszych dzieci)

a na dodatek, jako przysłowiowa wisienka na torcie znalazły się przepiękne książeczki o tym jak powiedzieć komuś że się go kocha jak stąd do księżyca i nawet jeszcze dalej, czyli seria książeczek o Dużym Brązowym Zającu i Małym Brązowym  Zajączku Sama McBartney'a "Nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham wiosną/latem/jesienią/zimą..." (cóż, na te książeczki trzeba jednak polować na allegro bądź innych wyprzedażowych portalach... sporadycznie się pojawia się w empiku "pierwsza" część ale w tamtym roku byłą dostępna przez dwa dni :P)

Kluska przeszczęśliwa, my nieco mniej i zaczynamy marzyć, żeby dzieć załapał sztukę czytania (wiem, wiem, trzeba jeszcze co najmniej ze dwa lata poczekać...) i dał nieco odpocząć zdartym gardłom rodziców...
Ale przyznam się, że to kapitalne uczucie patrzeć jak dwuletni brzdąc leci z przytupem do półki z książkami i wyciąga ulubioną lekturę i się pcha na kolana... a potem pokazuje na obrazek w książeczce i robi noski-eskimoski jak Mały Miś i jego mama czy rzuca się w ramiona jak Mały Brązowy Zajączek... no słodko na serduchu wtedy, słodko...

Zresztą polecam serdecznie wszystkie te książeczki - pięknie wydane, piękne ilustrowane (niekoniecznie w konwencji disnejowsko-jarmarcznej), pięknie tłumaczone...