Właśnie dorwałam w moje stęsknione ręce cztery książydła.... ciężko nazwać je książkami, bo gabarytów słusznych są :P
dwie pierwsze to zakupy matrasowe kupione w trakcie trwania dorocznych obchodów drenowania kieszeni perfidnie nazwanych międzynarodowym dniem książki:
Stulecie detektywów i Godzina detektywów Jurgena Thorwalda (zresztą wydane też przez ZNAK :P nawet w innej księgarni "moje" wydawnictwo za mną chodzi)
"Stulecie..." już napoczęte i powolutku czytane... Gratka dla miłośników CSI - za wszystko płacisz kartą, świadomość ile lat a wręcz wieków trzeba było, żeby detektyw Cane po przepuszczeniu skanu fragmentu odciska kciuka mógł z irytującym przechyleniem główki wymruczeć "mam cię ty paskudny kryminalisto, wypaćkałeś paluchami cały dom, podwórko i nawet kota sąsiada"
- bezcenne :P
a trzecie i czwarte to odebrane na dniach książydła z mojego ukochanego ZNAKu:
Zaginione królestwa i Boże igrzyska Normana Davies'a. Leżą sobie grzecznie na półce i czekają lepszych czasów... Leżą i kuszą....
Na królikowe zakupy książkowe mam chwilowy szlaban -książeczki przestają się mieścić w witrynce...a poza tym jak teraz wykupię wszystkie książeczki z listy "must have" to co będę jej kupować w najblizszej pięciolatce??? Z lektur na teraz zostało nam tylko "Miasteczko Mamoko" i "Dawno temu w Mamoko"... hamulec mi się włączył jak do koszyka wpakowałam całą Narnię i Harrego Pottera - przemknęła myśl przez głowę "kobieto, dziecko ma dopiero DWA LATA, za pięć lat będą ładniejsze wydania" :P
Żeby nie było, to "Alicja w krainie czarów" już na nią czeka, podobnie jak "Piotruś Pan"...
Pobuszowałam po blogu, piękne rzeczy tworzysz! Tyle kupujesz książek ??? Powiem Ci szczerze, że ja już dawno zastopowałam. Kupowałam, potem komuś oddawałam, bo gdzie to trzymać. Leżą na półkach, w piwnicy, nawet na strychu na działce ... A moje dziewczyny już wolą e-booki. Starsza córka długo nie mogła się przekonać, tłumaczyła, że zapach, że szelest... dopiero jak nie mogła czytać nocą w metrze albo o świcie na przystanku - potwierdziła wyższość e-booka :-)
OdpowiedzUsuńJeju, musisz mieć to wpisywanie haseł przy komentarzach ? :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :) Jeszcze kupuję, choć przymierzam się też do przejścia na kindla, jednak ilość miejsca w domu robi się dość ograniczona ;) dziecięce na pewno jeszcze długo będę kupować w wersji papierowej, bo Królik ma dopiero 2 lata i jednak kontakt z "prawdziwą" ksiązką jest taki gdzies magiczny... a hasła do komentarzy postaram się zaraz skasować, nawet nie wiedziałam, że coś takiego mam...
OdpowiedzUsuń