środa, 4 lipca 2012

czytelnia ;)

Właśnie dorwałam w moje stęsknione ręce cztery książydła.... ciężko nazwać je książkami, bo gabarytów słusznych są :P
dwie pierwsze to zakupy matrasowe kupione w trakcie trwania dorocznych obchodów drenowania kieszeni perfidnie nazwanych międzynarodowym dniem książki:
Stulecie detektywów i Godzina detektywów Jurgena Thorwalda (zresztą wydane też przez ZNAK :P nawet w innej księgarni "moje" wydawnictwo za mną chodzi)
"Stulecie..." już napoczęte i powolutku czytane... Gratka dla miłośników CSI - za wszystko płacisz kartą, świadomość ile lat a wręcz wieków trzeba było, żeby detektyw Cane po przepuszczeniu skanu fragmentu odciska kciuka mógł z irytującym przechyleniem główki wymruczeć "mam cię ty paskudny kryminalisto, wypaćkałeś paluchami cały dom, podwórko i nawet kota sąsiada"
- bezcenne :P
a trzecie i czwarte to odebrane na dniach książydła z mojego ukochanego ZNAKu:
Zaginione królestwa i Boże igrzyska Normana Davies'a. Leżą sobie grzecznie na półce i czekają lepszych czasów... Leżą i kuszą....
Na królikowe zakupy książkowe mam chwilowy szlaban -książeczki przestają się mieścić w witrynce...a poza tym jak teraz wykupię wszystkie książeczki z listy "must have" to co będę jej kupować w najblizszej pięciolatce??? Z lektur na teraz zostało nam tylko "Miasteczko Mamoko" i "Dawno temu w Mamoko"... hamulec mi się włączył jak do koszyka wpakowałam całą Narnię i Harrego Pottera - przemknęła myśl przez głowę "kobieto, dziecko ma dopiero DWA LATA, za pięć lat będą ładniejsze wydania" :P
Żeby nie było, to "Alicja w krainie czarów" już na nią czeka, podobnie jak "Piotruś Pan"...

3 komentarze:

  1. Pobuszowałam po blogu, piękne rzeczy tworzysz! Tyle kupujesz książek ??? Powiem Ci szczerze, że ja już dawno zastopowałam. Kupowałam, potem komuś oddawałam, bo gdzie to trzymać. Leżą na półkach, w piwnicy, nawet na strychu na działce ... A moje dziewczyny już wolą e-booki. Starsza córka długo nie mogła się przekonać, tłumaczyła, że zapach, że szelest... dopiero jak nie mogła czytać nocą w metrze albo o świcie na przystanku - potwierdziła wyższość e-booka :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju, musisz mieć to wpisywanie haseł przy komentarzach ? :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję bardzo :) Jeszcze kupuję, choć przymierzam się też do przejścia na kindla, jednak ilość miejsca w domu robi się dość ograniczona ;) dziecięce na pewno jeszcze długo będę kupować w wersji papierowej, bo Królik ma dopiero 2 lata i jednak kontakt z "prawdziwą" ksiązką jest taki gdzies magiczny... a hasła do komentarzy postaram się zaraz skasować, nawet nie wiedziałam, że coś takiego mam...

    OdpowiedzUsuń