poniedziałek, 9 lipca 2012

szmatki ;)

Królik zapadł na sówkomanię... w sówki muszą być piżamki, z sówką trzeba spać, nawet nieszczęsna cukrówka zamelinowana na drzewie sąsiadów jest nazywana "uhuUU".

mamunia swojego Króliczka kocha najbardziej na świecie, więc manię sówkową postanowiła załagodzić (lub pogłębić - szkoły jak zwykle są dwie - falenicka i otwocka :P) ale łatwiej powiedzieć niż wykonać... sówek w sklepach niet... na allegro niet... w ikei podobno bywa, ale jak mamunia się przez ikeę przewinęła, to oczywiście maskotek brakło chwilowo...
więc mamunia udała się po poradę do wujka gógla i znalazła łopatologiczny wykrój na sówkę :)

i TADAM!

nie jest to zapewnie mistrzostwo świata w szyciu, szczególnie, że papiórkowa maszyny do szycia nie posiada i dłubała stwora ręcznie... ale cel osiągnięty, Królik śpi z sówką, biega z sówką, tuli sówkę i ogólnie bardzo szczęśliwy jest :)

środa, 4 lipca 2012

czytelnia ;)

Właśnie dorwałam w moje stęsknione ręce cztery książydła.... ciężko nazwać je książkami, bo gabarytów słusznych są :P
dwie pierwsze to zakupy matrasowe kupione w trakcie trwania dorocznych obchodów drenowania kieszeni perfidnie nazwanych międzynarodowym dniem książki:
Stulecie detektywów i Godzina detektywów Jurgena Thorwalda (zresztą wydane też przez ZNAK :P nawet w innej księgarni "moje" wydawnictwo za mną chodzi)
"Stulecie..." już napoczęte i powolutku czytane... Gratka dla miłośników CSI - za wszystko płacisz kartą, świadomość ile lat a wręcz wieków trzeba było, żeby detektyw Cane po przepuszczeniu skanu fragmentu odciska kciuka mógł z irytującym przechyleniem główki wymruczeć "mam cię ty paskudny kryminalisto, wypaćkałeś paluchami cały dom, podwórko i nawet kota sąsiada"
- bezcenne :P
a trzecie i czwarte to odebrane na dniach książydła z mojego ukochanego ZNAKu:
Zaginione królestwa i Boże igrzyska Normana Davies'a. Leżą sobie grzecznie na półce i czekają lepszych czasów... Leżą i kuszą....
Na królikowe zakupy książkowe mam chwilowy szlaban -książeczki przestają się mieścić w witrynce...a poza tym jak teraz wykupię wszystkie książeczki z listy "must have" to co będę jej kupować w najblizszej pięciolatce??? Z lektur na teraz zostało nam tylko "Miasteczko Mamoko" i "Dawno temu w Mamoko"... hamulec mi się włączył jak do koszyka wpakowałam całą Narnię i Harrego Pottera - przemknęła myśl przez głowę "kobieto, dziecko ma dopiero DWA LATA, za pięć lat będą ładniejsze wydania" :P
Żeby nie było, to "Alicja w krainie czarów" już na nią czeka, podobnie jak "Piotruś Pan"...

poniedziałek, 2 lipca 2012

a w TheScrapCake nowościami powiało :)

Jakoś tak się składa, że jedynie o nowościach i cukierasach pisze... gdzieś czas się skurczył, ogród też swoje dokłada (a własciwie walka z nim), dzieć absorbujący i jak przyjdzie wieczór to ostatnia rzecz o której myślę, to żeby się za dłubaninkę brać... tylko wyciągnąć się na kanapie z książką i kubasem herbaty i spokojnie pół godziny się zrelaksować przed snem...
Ale nie mogłam sobie odpuścić przyjemności nacieszenia oczu nowymi kolekcjami TSC i poukładanie w głowie jakie to cudeńka bym z tych papierów popełniła.... cóż, marzyć rzecz ludzka :P

No i ciężko się oprzeć możliwości udziału w losowaniu cukierasów przepięknych...