zimowy marazm mnie dopadł i puścić nie chce...
kartki o dziwo udało mi się na święta skończyć i nawet wysłać PRZED Wigilią... zdjęć niet bo głupio nieco przed Wielkanocą w sumie bożonarodzeniowymi klimatami po oczach trzaskać :P
o kartkach wielkanocnych się nie wypowiem bo jak na razie to bazy mam kupione :P
szydełkowo czapka dla młodej zrobiona, ładna mi wyszła, a co, sama się pochwalę i po ranieniu poklepię, że po dziestu latach przerwy potrafiłam jeszcze szydełko w rękę wziąć i schemat odczytać i tylko trzykrotnie pruć całość... nawet wymienne dwa kwiatuchy zrobiłam do czapachy i jak Królik pozwoli ją sobie na głowę włożyć i łaskawie swój majestat obfotografować to zdjęcie czapachy będzie na blogu.
poza tym pętelkuje, pętelkuję i końca nie widać...
156 kwadratów machniętych i i skromne jakieś 100 przede mną :P
i stwierdzam, że kolejne drogie hobby się przyplątało...
nio może gdybym czapeczkę szydełkowała to portfel by mi nie piskał tak żałosnie, ale przecież po co jak można od razu z grubej rury narzutę 200cmm x100cmm pętelkować :P
A najlepsze jest to, że Królik załapała od razu, że to dla niej bedzie kocykonarzutka i rozkłada kwadratty na podłodze po swojemu i nie pozwala dotknąć :P i drze paszczę (JA!! ja hapsi!!! mama nie, tata nie, babcia nie! Ja hapsi, uhu hapsi, hophop hapsi!" (znaczy z królikowego na nasze- ręce precz od wietnamu, moja narzutka, ja z moim zwierzyńcem bedę na niej spać i się poniewierać. i co mnie obchodzi, że chcesz se matka kolorystycznie kwadraty pokładać, ręce precz!)
na dodatek przez kilka osób z blogowej braci wciągneło mnie w stare kartki (palcem nie pokaże, bo czkawkę dziewczyny będą mieć że hoho!!! ale chyba każdy wie kto w starociach siedzi i kusi...) no i też mam :) a co! kilka maleńkich sztuczek ale są moje, moje tylko moje :)
próbowałam też walczyć na portalu aukcyjnym naszym rodzimym o prawdopodobnie kartkę z Mistery Girl, ale odpadłam... za drogo jak na dzisiaj dla mnie poszło... ale szczerze gratuluję i jednocześnie zazdroszczę zwycięzcy ;)
a zdjęcia będą po łikendzie :)