Miał sobie być blog.
A konkretnie miał sobie ten blog być o mojej papiórkowej pasji-obsesji...
Ale życie figle płata i pasja papiórkowa po nadciągnięciu sztormu stulecia w postaci Kluski (potomkini znaczy się) musiała się nieco na bok usunąć... i leży sobie tak na boku i czeka lepszych czasów (podejrzewam, że nadejdą dopiero kiedy progenitura sie z domu wyniesie :P)
Ale papier jest w moim życiu obecny bezustannie.
Teraz dla odmiany w postaci lektury dziecięcej ;)
Nadrabiam zaległości z lat dziecinnych i wyposażam biblioteczkę Kluski...
odnajduję swoje lektury z dzieciństwa i z dreszczem szczęścia w sercu czytam dziecku, gdzieś tam głęboko w pamięci mając obraz Taty opartego o bok mojego łóżeczka i czytającego nam bajki na dobranoc... i Mamę nucącą "serce mam tylko jedno, serce dla ciebie mam i właśnie dzisiaj królewno na zawsze złączy nas ślub" (nie wiem czy to twórczość Mamika, czy nierozłączny element bajki o śpiącej królewnie, może ktoś poratuje?)
Zresztą Kluska miłość do papieru przejęła chyba w genach, bo na hasło "poczytamy" kurcgalopkiem podąża do swojego pokoju, gramoli się na sofę i grzebie w stosie książeczek wybierając lekturę...
z czytadełek rządzi na razie bezwarunkowo Natalia Usenko i nieśmiertelny Brzechwa ;)
z oglądałek wzbudzający początkowo lęk Pan Kłap, teraz wielki przyjaciel Kluski i autorytet w procedurze mycia zębów.
A przed nami mikołajki i miś Paddington w całej okazałości :)
A daleko przed nami półki pełne książek...